Rodzaje konsultacji - przykład Konsultacji podstawowej
- Chcę zamówić Poradę | Konsultację podstawową | Konsultację rozszerzoną z chatem
- Chcę zobaczyć przykład Porady, Konsultacji podstawowej
Przykładowy e-mail
Witam,
Nazywam się Marek, poniżej chciałbym przedstawić swój problem:
Jestem w związku (od okolo 5 lat) z dziewczyną - Anna, która ma 17-letniego syna Michała.
Mam z nią również roczną córeczkę Justynkę. Związek się sypie przede wszystkim z powodu mojego konfliktu z jej synem. Zależy mi na tym związku Anna (moja dziewczyna) jest osobą przy której zazwyczaj czuję się świetnie - kocham ją i jestem bardzo mocno uzależniony. Do niedawna mieszkaliśmy razem w jednym domu, ale podjąłem decyzję żeby mieszkać oddzielnie.
Oboje mają ADHD, to jest mały problem dla mnie. Nie chce chodzić do szkoły. Czas spędza przed komputerem, no nie tylko. Po za tym nie ma żadnych obowiązków. Ja około rok temu próbowałem mu narzucić jakiekolwiek, za udostępnienie internetu miał jako tako robić porządek w kuchni, coś co zajmowało około 10 min dziennie, za niedotrzymanie umowy miałem odłączyć internet na parę godz. Pewnego razu taka sytuacja się zdarzyła i jej syn (Michał) w odwecie powyrywał-poniszczył mi okablowanie od komputera który też posiadam i ja, doszło do szamotaniny. Nie wiem jak by się to skończyło jak by nie jego matka. Po tym incydencie nie poniósł żadnych konsekwencji.
Po paru miesiącach z Anną skontaktowała się z koleżanka która prosiła o zaopiekowanie się jej synem Mateuszem (16lat) w czasie wakacji. Wszystko wyglądało Ok. Michał jak mówiła Anna był z tego zadowolony. Michał i Mateusz mieli spać razem w jego pokoju. Po paru dniach doszło do sprzeczki, Michał zaatakował Mateusza nożyczkami i skaleczył go w ucho. Po tym co się stało powiedziałem mojej dziewczynie, że nie możemy mieszkać razem.
Anna uważa, że mam paranoje, że to wyolbrzymiam, a Michał jak zwykle na tym skorzystał, nie dość, że nie poniósł żadnych konsekwencji to jeszcze zyskał bo stwierdziłem, że nie będę już ryzykował egzekwować sprzątania kuchni. Anna stwierdziła, że Michał został zaszczuty. Po 2 miesiącach zaczeliśmy mieszkać w 2 domach, ale tak naprawdę większość nocy spędzamy razem. Generalnie narosła we mnie ogromna frustracja i bardzo źle czuję się w tym układzie.
Mam żal do mojej dziewczyny, że zawsze trzyma jego stronę bagatelizuje jego złe zachowanie i tak naprawdę nie próbuje rozwiązać tego problemu.
Proszę o jakąś poradę, no i myślę że potrzebuję (potrzebujemy) jakiejś terapii.
Marek
Odpowiedź psychologa
Witam serdecznie,
Dziękuję za list. Wyobrażam sobie, przez jak bardzo trudny czas w swoim życiu właśnie przechodzisz, zatem postaram się jak tylko mogę, aby Ci pomóc.
Opisujesz w liście swoją trudną sytuację dotyczącą związku, w którym obecnie jesteś. Piszesz, że problem dotyczy syna Twojej dziewczyny - konfliktu jaki jest między Wami. Wspominasz o tym, że syn ma ADHD oraz że ze swoją dziewczyną masz dziecko – córkę.
Piszesz o swojej relacji do Anny, że jesteś bardzo mocno uzależniony – zastanawiam się, co chciałeś przez to powiedzieć, może to, że ten związek dostarcza Ci dużo silnych emocji?
Chciałabym na początek przeanalizować kwestię chłopca. Nie wspominasz o tym, czy Michał jest pod jakąś specjalistyczną opieką więc zakładam, że nie – a powinien być, do ukończenia pełnoletności obowiązek leczenia dziecka spoczywa na matce.
Postępowanie z osobami chorymi na zespół nadpobudliwości psychoruchowej ADHD jest bardzo trudne i wymaga wiedzy i doświadczenia. Jest to zaburzenie natury genetycznej, o złożonych i uciążliwych objawach nie tylko dla samego chorego ale i dla rodziny. Jednak w miarę możliwości są to objawy do złagodzenia.
Powinno się stosować wielokierunkowe podejście, składające się z psychoedukacji, psychoterapii i farmakoterapii. Psychoedukacja to przekazywanie wiedzy dotyczącej zaburzenia, zrozumienia problemu i nabywanie umiejętności w postępowaniu z osobą chorą. Psychoterapia może być skierowana na dziecko indywidualnie, jak trening umiejętności społecznych ale przede wszystkim nacisk powinien być położony na rodzinę, która zwykle jest zagrożona. Bardzo ważna jest farmakoterapia, która ma na celu zmniejszenie objawów, umożliwiając lepszy kontakt z dzieckiem i poprawiając jego ogólne funkcjonowanie. Terapia może trwać wiele lat, tak długo jak potrzeba – do ustąpienia lub ograniczenia objawów.
Wnioskując po Twoim opisie zachowania Michała, jest on gwałtowny i porywczy w reakcjach, trudno mu zapanować nad swoim zachowaniem. Myślę że odpowiednio dobrane leki wytłumiłyby te porywy agresji. Stąd pytanie – dlaczego Michał nie bierze leków?
Marku, myślę, że powodem jego zachowania możesz też być Ty sam, a dokładnie zazdrość o Ciebie. Nie jesteś jego biologicznym ojcem, nie piszesz też, co się stało, że nie jest on obecny w jego życiu. Dzieci w takich sytuacjach zawsze przeżywają trudne emocje: żal, zazdrość i niezrozumienie. Ich zachowanie często jest przejawem buntu na zaistniałą sytuację.
Ojciec jest bardzo ważny w życiu chłopca, gdy go zabraknie, nieważne z jakiego powodu – odszedł czy umarł – nie ma go i nic ani nikt nie będzie w stanie mu go zastąpić. To wyzwala mnóstwo negatywnych emocji w dziecku, wymierzonych zwłaszcza w stronę innych mężczyzn: złość, żal, nienawiść. Najważniejsza osoba go zostawiła, zawiodła. I nagle pojawia się następny mężczyzna, to jest trudne dla każdego chłopca, będącego w takiej sytuacji. Nawet jeśli nie miałby ADHD, też by z tymi emocjami walczył, a w sytuacji choroby jest mu dodatkowo dużo ciężej panować nad emocjami. To nigdy nie jest łatwe, ale powinieneś spróbować porozmawiać z nim o tej sytuacji.
Gdy dziecko ma 15-18 lat, przestajemy mieć mandat na wychowywanie go. Po raz pierwszy zdajemy egzamin przed naszym dzieckiem, krytycznie przyglądającym się temu, na ile nasze życie i my sami spełniamy swoje wychowawcze i światopoglądowe postulaty. Gra się skończyła. Jak w pokerze, musimy pokazać, co mamy w kartach i jak dalece blefowaliśmy. Idzie o wielką stawkę. Albo pokażemy klasę i wyjdziemy z twarzą, zachowując ojcowską miłość i szacunek, albo go ostatecznie rozczarujemy. Wtedy po latach możemy najwyżej liczyć na współczucie.
Przytaczam fragment książki „Zdradzony przez Ojca” Wojciecha Eichelbergera, który pomoże Ci zrozumieć, co się może dziać z Michałem:
„Pewien ojciec odszedł od syna i jego matki, gdy ten miał zaledwie rok. Pojawił się z powrotem po kilkunastu latach ciężkiej pracy nad sobą, skruszony, ale i bardzo zadowolony, że zdobył się na taki krok. Chciał odegrać jeszcze pozytywną rolę w życiu syna. W głębi duszy oczekiwał ze strony rodziny wyrazów uznania i wdzięczności, a przynajmniej miał nadzieję, że się ucieszą. Trudno mu więc było pogodzić się z tym, że jego powrót w nikim nie wzbudził specjalnego entuzjazmu, szczególnie w synu, który od lat nosił w sercu żal i gniew do ojca. Po jego powrocie wyrażał je oporem i biernością, zaniedbaniami, niechęcią do nauki, do robienia czegokolwiek. Wszystko było w nim na „nie".
Sfrustrowany ojciec robił, co mógł, aż w końcu, kierowany poczuciem winy, pomieszanym z bezradnością, obiecał synowi, że wyjedzie z nim na wakacje za granicę. Oczywiście pod warunkiem, że poprawi się on w nauce i spełni różne inne wymogi. Kiedy przyszedł czas płacenia za wycieczkę, zaszokowany ojciec stwierdził, że syn buchnął mu sporą część pieniędzy na ten cel przeznaczonych. Zły i rozżalony poszedł poradzić się swojego przyjaciela, co z tym zrobić. Zaniepokojony demoralizacją syna, chciał się dowiedzieć, jakie represje i kary zastosować, żeby skutecznie wyprowadzić dziecko na dobrą drogę. Ku jego zaskoczeniu przyjaciel po krótkim namyśle powiedział: „Zaproś syna na obiad do dobrej restauracji. Gdy już zjecie i wypijecie, popatrz mu w oczy i zapytaj: „Synu, ile jeszcze jestem ci winien?” A potem zabierz go na obiecaną wycieczkę." Podobno ojciec znalazł w sobie siłę, żeby postąpić, jak mu doradzono. Syn, zaskoczony i zbudowany klasą ojca, odpowiedział: „Jesteśmy kwita. Ty mi ukradłeś dzieciństwo z ojcem, ja tobie forsę." „No to jedziemy na wakacje", powiedział ojciec. I obaj ze łzami w oczach padli sobie w ramiona.
Odsłonięcie prawdy o sobie, przedstawienie się synowi w sposób szczery i otwarty, jest bardzo trudnym, ale jakże ważnym wyrazem naszej więzi z nim, naszego szacunku i zaufania. Uderzmy się w piersi. Nie udawajmy, że wiemy, jeśli nie wiemy, tylko przyznajmy, że szukamy. Przyznajmy się do swego bólu, tęsknoty i wątpliwości - nie tylko przed synem, ale i przed sobą”.
Marku, z tego co opisujesz, Michał jest bardzo bierny na co dzień – nie chodzi do szkoły i nie ma żadnych obowiązków. Dlaczego nie chodzi do szkoły? Jest przecież obowiązek szkolnictwa, który w Polsce trwa do 18 roku życia. Rozumiem, że przez swoje zachowanie, może się nie nadawać do szkoły publicznej, ale są placówki przeznaczone dla dzieci z problemami, do których mógłby uczęszczać. Nie robienie nic i nie wymaganie od niego podstawowych czynności nie jest najlepszym sposobem w postępowaniu z osobami z ADHD.
Może to nasilać jego izolowanie się od społeczeństwa i utwierdzać w przekonaniu, że jest on gorszy, że się nie nadaje (nie chciał uczęszczać do szkoły). To, zamiast wyciągać go z tych objawów, będzie nawarstwiało kolejne problemy, także dla Was. Już teraz można zauważyć, że robi to, na co on ma ochotę i nie ma nikogo, kto mógłby mu się sprzeciwić – więc co będzie dalej?
Objawy ADHD, w zależności od tego, w jakim są nasileniu, z wiekiem słabną, stają się mniej widoczne i mniej przeszkadzające w funkcjonowaniu. Jeśli chłopiec w tej chwili jest bierny ze względu na objawy choroby, to później, gdy one osłabną może nie znaleźć już odpowiedniej siły na ponowne przystosowanie się do społeczeństwa. Na końcu załączam fragment, mówiący o tym, jakie jest postępowanie w przypadku dzieci z ADHD, od diagnozy po naukę, którą chłopiec mógłby pobierać w domu. Zarówno chłopcu, jak i Wam zalecana jest terapia, aby nauczyć się postępowania z chłopcem a także jak sobie radzić z emocjami.
Marku, skupiłam się na ADHD, ponieważ napisałeś, że oboje je mają. Ale podstawowe pytanie to – czy jesteś pewien, że chłopiec ma tę przypadłość? Czy zostało to zdiagnozowane, kiedy to zostało zrobione i czy jest na to jakiś dokument? - bez tego można dawać pod wątpliwość tę chorobę i zastanowić się czy takie zachowanie chłopca nie wynika z innych zaburzeń czy błędów w wychowaniu. Przy stwierdzonym ADHD jest podjęte leczenie – z tego co wywnioskowałam po liście, chłopiec się nawet nie leczy.
Marku, wyprowadziłeś się z domu, ponieważ uważasz, że to sposób na to, aby nie prowokować chłopca do agresywnych zachowań. Myślę, że rozwiązuje to sprawę tylko doraźnie – powinieneś się wraz ze swoją dziewczyną poważnie zastanowić nad tym, jak będzie wyglądało Wasze dalsze życie. Macie wspólną córkę, musisz brać pod uwagę to, że jej też może stać się krzywda. Już teraz nie jest to dla niej najlepsza sytuacja, ponieważ nie ma ojca na co dzień.
Chciałabym, abyś zastanowił się jeszcze nad jedną kwestią. Jesteś w związku z tą kobietą od kilkulat, ważne jest to, jak wyglądały relacje Twojej dziewczyny z synem zanim Ty się pojawiłeś. Być może było tak, że tworzyli oni pewien układ zamknięty, w którym mimo trudności nauczyli się żyć i było im dobrze. Pojawiłeś się Ty i zaburzyłeś ten szczelny układ, zacząłeś coś wymagać, coś Ci się nie podobało – „więc Cię wyrzucili z niego”.
Wyprowadziłeś się więc, na jakiś czas to załagodzi sytuację. Ale jest jeszcze Wasza córka – w tej chwili jest jeszcze mała, ale gdy urośnie może być kolejnym zagrożeniem dla szczelnego układu. Michał jest agresywny w stosunku do wszystkich, którzy mu z jakiś względów zagrażają – Ty, ten chłopiec, którego zaatakował. Musisz być świadomy tego, że Twoja córka również może stać się obiektem agresji Michała.
Zastanawia mnie jeszcze fakt, dlaczego Michał nie poniósł żadnych konsekwencji w przypadku, gdy zaatakował Mateusza? Rana na pewno wymagała opieki lekarskiej, sam Mateusz mógł wezwać policję – został przecież zaatakowany. Rozumiem, że może być to tłumaczone jego chorobą, ale trzeba się poważnie zastanowić nad tym, że ten chłopiec stwarza bardzo poważne, realne zagrożenie dla każdego. Nawet jeśli jest chory, nie może być z tego tytułu usprawiedliwiany. Wręcz przeciwnie – większą uwagę i ostrożność trzeba poświęcić w tej kwestii.
Postępowanie w przypadku osób chorych, zaburzonych, do tego agresywnych jest zawsze bardzo trudne. Często trzeba stosować wobec nich siłę, zwłaszcza gdy celem ataku jesteśmy my. Na pewno jest to bardzo trudne dla matki takiego dziecka. Matka z reguły zawsze będzie bronić własnego dziecka. Choć tutaj to syn jest sprawcą agresji, u matki może być tendencja do usprawiedliwiania go za wszelką cenę.
Każda matka chciałaby, aby jej dziecko było zdrowe i idealne, gdy takie nie jest, może zacząć zaprzeczać temu, że jest z nim coś nie tak i szukać powodów takiego jego zachowania w otoczeniu. To nie jego wina bo „został zaszczuty”, sprowokowany. Często do takich osób podporządkowane jest całe otoczenie - oby tylko jemu było dobrze, oby tylko się nie denerwował. Przez taką nadopiekuńczość matka może wyrażać swoje wyrzuty sumienia, uważając że to jej wina, że się taki urodził i chce w ten sposób i sobie i jemu to wynagrodzić.
Marku, nie wspominasz nic o tym, że Twoja dziewczyna ma ADHD, rozumiem, że u niej objawy nie są tak dokuczliwe lub że może nie ma ich wcale. Ale weź pod uwagę, że jako dziecko, mogła mieć je bardziej nasilone i to jak była traktowana przez rodzinę i otoczenie, może teraz przelewać na zachowanie względem syna. Jest za bardzo wyrozumiała, ponieważ rodzice w stosunku do niej też byli bardzo wyrozumiali lub wręcz przeciwnie, nie otrzymywała żadnego zrozumienia i wsparcia i teraz względem syna, chce sobie to wynagrodzić.
Marku, nic nie piszesz o swojej dziewczynie Annie, o tym, co się stało z ojcem jej syna ani jak u niej na co dzień wygląda funkcjonowanie. Pisałam wcześniej o funkcjonowaniu w układzie zamkniętym, chcę Ci przytoczyć fragment z tej samej książki, który być może nie odnosi się bezpośrednio do sytuacji Julity, ale może pomóc nakierować Cię i zrozumieć, co może być powodem jej takiego pobłażliwego zachowania względem syna:
„Gniew matki”
„Chłopiec zdradzony (opuszczony) przez ojca zostaje pozbawiony pozytywnego wzoru odnoszenia się do kobiet. Ojciec, sam borykający się ze skutkami zdrady ze strony swojego ojca, nie może być przecież w dobrych relacjach ze swoją partnerką. Jeśli od niej odchodzi, to w oczach syna jego nieobecność sama przez się pokazuje, że trwały związek z kobietą jest dla mężczyzny czymś zbyt trudnym do uniesienia.
Matka ma oczywiście własne kłopoty ze sobą i z mężczyznami. Gdyby ich nie miała, to z pewnością nie związałaby się na stałe z partnerem, tak bardzo skłonnym do zdradzania swego syna i jej samej. Z tych samych powodów doświadcza ona trudności w relacji z synem, a pozbawiona wszelkiej pomocy ze strony partnera, rozwiązuje je, jak może i umie. Gromadzi się w niej mnóstwo gniewu, który na wiele sposobów przejawia się w stosunku do syna. Trzy z nich spotykamy stosunkowo najczęściej. Syn staje się albo „upragnionym wrogiem", albo „znienawidzonym wybawicielem", albo „zagniewanym panem".
Gdy stajemy się dla matki upragnionym wrogiem, to oczywiście nie przyznaje się ona do tego nawet przed sobą. A tym bardziej przed nami i przed światem. Zdarza się i tak, że świadomie i otwarcie zachowuje się agresywnie wobec nas. Częściej jednak agresja matki bywa opakowywana w różowy papierek nadopiekuńczości, co „kastruje" nas jeszcze skuteczniej, ponieważ spragnionemu miłości dziecku trudniej jest przeciwstawiać się tak zakamuflowanej wrogości.
Gdy stajemy się znienawidzonym wybawicielem, wtedy agresja matki przybiera przede wszystkim formę nadmiernego obciążania nas jej kłopotami, chorobami i problemami (szczególnie tymi, które przeżywa z ojcem), wymuszania opiekuńczej postawy wobec niej, zobowiązywania nas do bezwzględnej lojalności, a także do tego, że jej nigdy nie opuścimy.
Często bywa tak, że bezradna i opuszczona przez partnera matka, aby nie pozostać zupełnie sama, wyrzeka się swego gniewu tak dalece, że uznaje nas za swego zagniewanego pana, a samą siebie za sługę i winną ofiarę. W ten sposób zabiega przede wszystkim o to, żeby nie poczuć swojej agresji, a także nie wzbudzić w nas żadnych negatywnych uczuć. Spełnia wszelkie nasze zachcianki i zaspokaja potrzeby. Czasami zdejmuje z nas ciężar najprostszych nawet czynności, wszystko wybacza i nigdy się nie skarży. Bardzo szybko okazuje się jednak, że rezygnacja z siebie oraz pragnienie zaskarbienia sobie za wszelką cenę naszej miłości, a przynajmniej przychylności, rodzi w nas tylko niechęć, gniew, a nawet pogardę.
Rozważmy, jaki wpływ na dalsze życie syna może mieć przebywanie w zasięgu rozgniewanej, przemęczonej i rozczarowanej matki.
Gniew wyparty
Matka, która ustawia nas w roli zagniewanego pana, chcąc nie chcąc uczy nas, że z kobietą można zrobić wszystko, że kobieta wszystko wybaczy, a w dodatku jeszcze usłuży, wyręczy, wypierze, nakarmi, umyje, posprząta i nigdy się nie rozgniewa ani nie obrazi.
W przyszłości będzie nam trudno poczuć szacunek i miłość do kobiety, którą wybierzemy, choć w głębi serca będziemy tęsknić za tą, którą moglibyśmy pokochać i szanować. Niestety, doświadczanie tych uczuć będzie dla nas możliwe tylko w wirtualnej przestrzeni marzeń i snów. W rzeczywistości w każdej spotkanej kobiecie będziemy widzieć matkę i tak też będziemy ją traktować, bowiem miłość kobiety trwale skojarzyła się nam z jej uległością i podporządkowaniem.
Gniew nadopiekuńczości
Gdy mamy nadopiekuńczą mamę, będziemy bali się dojrzałych, samodzielnych kobiet. Może się zdarzyć, że na zawsze pozostaniemy chłopcem, bojącym się świata, bojącym się podejmować ryzyko i sięgać po wolność. Możliwe, że będziemy szarżować i szpanować, by pokazać sobie i wszystkim naokoło, jacy jesteśmy dzielni. Najprawdopodobniej jednak zapożyczone od matki przekonanie, że jesteśmy słabi, podatni na zranienia i choroby, utrudni nam bardzo wykorzystywanie naszych możliwości fizycznych i umysłowych. Będziemy stronić od sportu i od sytuacji, angażujących ciało, wymagających odwagi i determinacji. W rezultacie nasze ciało nie rozwinie się i nie wzmocni w dostatecznym stopniu; wyjdzie na to, że mama miała rację. Gdy dorośniemy, trudno nam będzie wyzwolić nasz energetyczny potencjał, a także korzystać ze swojej seksualnej siły. Będziemy szukać wśród kobiet drugiej mamy, popadać w zależność od kobiet opiekuńczych, nie stymulujących nas do dojrzewania i seksualnie zahamowanych.
Gniew wprost
W matce niszczącej fakt, że ojciec odszedł, wyzwala tak ogromne pokłady goryczy i agresji, że nie jest ona w stanie ich ukryć ani zakamuflować. Jawnie nienawidzi nas za to, że jesteśmy dzieckiem faceta, który ją tak zranił, porzucił i upokorzył, za to, że należymy do gatunku, od którego doświadczyła tyle bólu i poniżenia. Ale my nie mamy nikogo poza nią. Musimy jakoś przeżyć, więc idealizujemy ją, zgadzając się jednocześnie na rolę ofiary i bierzemy na siebie winę za całe zło, jakie nam wyrządza. W rezultacie gromadzą się w nas ogromne ilości nieświadomej agresji wobec matki.
Efekt bywa taki, że gdy dorośniemy i zaczniemy interesować się kobietami, będziemy nienawidzić ich za to, że w naszym przekonaniu, podobnie jak matka, na pewno nie będą umiały nas pokochać, a zarazem będziemy ich bezgranicznie potrzebować i pragnąć. Nawet gdy zdarzy się taka, która nas pokocha, nie uwierzymy jej, wręcz poczujemy do niej pogardę za to, że pokochała kogoś tak marnego jak my. Nasze zachowanie wobec kobiet będzie ambiwalentne i nieobliczalne: od wybuchów niepohamowanego gniewu i ucieczki do bezbronnego płaczu. Ale matka, ta od której najwięcej wycierpieliśmy, pozostanie na zawsze poza zasięgiem naszego gniewu.
Nasza seksualność będzie niedojrzała i zalękniona. Ten lęk ukryjemy za fasadą agresywności. Trudno nam będzie zdecydować się na bliski związek. Za wiele bólu doznaliśmy od pierwszej kobiety, na którą otworzyło się nasze serce. Będziemy żyć w złudzeniu, że nasz świat jest uporządkowany i wiemy, jak sobie z nim radzić. Z czasem z ofiary przekształcimy się w kata, a tak da się żyć. Ofiary zawsze się znajdą. Jest ich mnóstwo wśród dorosłych dziewczynek”.
Marku, wyobrażam sobie Twoją frustrację i żal wynikły z całej tej sytuacji. To, co teraz przeżywasz jest bardzo trudnym doświadczeniem. Powinieneś przede wszystkim szczerze i otwarcie porozmawiać ze swoją dziewczyną o tej sytuacji i postarać się wspólnie spróbować rozwiązać problem. Wspólna terapia dostosowana do potrzeb syna Twojej dziewczyny jest jednym z najlepszych rozwiązań, które mogą Wam pomóc uporać się z trudnościami. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli poszukasz jakiejś poradni w Waszej miejscowości.
Zawsze też możesz napisać do mnie w przypadku jakichkolwiek trudności czy pytań, chętnie odpiszę.
Poniżej załączam kolejne kroki postępowania w przypadku dziecka z ADHD:
• Najpierw ktoś opiekujący się dzieckiem dostrzega u niego objawy nadpobudliwości psychoruchowej. Może być to rodzic, wychowawczyni w przedszkolu lub szkole, lekarz pierwszego kontaktu.
• Rodzice lub prawni opiekunowie dziecka, którzy dowiedzieli się o tym, że ich dziecko ma objawy ADHD lub ADD zapisują się na wizytę do rejonowego lekarza psychiatry. Psychiatra powinien dać skierowanie na badania stężenia poziomu hormonów we krwi oraz inne, tak, aby wykluczyć przyczyny nadpobudliwości spowodowane czymś innym niż wrodzoną wadą systemu nerwowego. Można udać się do lekarza psychiatry mając już ze sobą wyniki odpowiednich badań.
• Lekarz psychiatra wydaje diagnozę na piśmie. Tekst powinien zawierać zalecenia dotyczące postępowania pedagogiczno-wychowawczego wobec dziecka. Lekarz psychiatra przepisuje łagodne środki psychotropowe dobrane indywidualnie do każdego pacjenta. Co miesiąc podczas wizyty kontrolnej lekarz może skorygować stosowaną przez siebie terapię w zależności od jej skuteczności.
• Rodzice lub opiekunowie powinni nawiązać i utrzymywać ścisłą współpracę z wychowawcami i nauczycielami aby otoczyć dziecko serdeczną, spójną i konsekwentną opieką.
• Z zaburzeniami koncentracji uwagi często występuje dysleksja i dysgrafia, toteż warto skorzystaćz pomocy w tych dziedzinach. Po diagnozę i skierowanie na zajęcia wyrównawcze należy się udać do rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej. Mając orzeczenie o dysleksji czy dysgrafii zyskujemy prawo do pozytywnego rozpatrzenia naszego podania do dyrekcji szkoły o zapewnienie dziecku szczególnych warunków zdawania egzaminów. Są one określone przepisami ustawy i znane dyrektorom szkół.
• Jeżeli nasze dziecko w dalszym ciągu nie potrafi sprostać wymaganiom funkcjonowania w zespole klasowym, mamy prawo do otrzymania indywidualnego nauczania. Aby uzyskać indywidualne nauczanie, które jest bezpłatne, należy się udać do rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej z orzeczeniem od rejonowego lekarza psychiatry. Poradnia psychologiczno-pedagogiczna wyda orzeczenie o celowości przyznania nauczania indywidualnego. To orzeczenie i opinię od psychiatry należy dołączyć do podania (o przyznanie indywidualnego nauczania) skierowanego do dyrektora szkoły. Indywidualne nauczanie obejmuje przynajmniej podstawowe przedmioty. Zgodnie z przepisami dziecko musi otrzymać promocję do następnej klasy o ile jest obecne na przynajmniej 80% zajęć, a w przypadku choroby - na minimum 50% zajęć. Dobrze jest zapoznać się z obowiązującym wewnątrzszkolnym systemem oceniania. Drugim warunkiem jest takie zachowanie się dziecka, które umożliwia przeprowadzenie lekcji. Na lekcje indywidualne dziecko może przychodzić do szkoły jeżeli jest w stanie i jeżeli odpowiada to szkole.
Zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, dokumenty dotyczące dziecka mogą odbierać jedynie jego rodzice lub inni prawni opiekunowie. Dokumenty mogą, lecz nie muszą być okazywane w szkole. Rodzice sami decydują, czy ujawnienie diagnozy i opinii pomoże czy zaszkodzi dziecku. Oczywiście trzeba dołączyć wymagane dokumenty do podania o przyznanie indywidualnego nauczania.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Dorota Wysokińska
psycholog
- Chcę zamówić Poradę | Konsultację podstawową | Konsultację rozszerzoną z chatem
- Chcę zobaczyć przykład Porady, Konsultacji podstawowej